Powrót do nowej wersji serwisu powrót na stronę główną
Co jest grane?

autor: Henryk Mąka
data powstania: 2001-06-01
Łowiec Polski Nr 6


O stanie polskiej sygnalistyki myśliwskiej


W ubiegłym roku obchodziliśmy skromny, ale ważny jubileusz 5-lecia działalności Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ. Z tej okazji, a także jubileuszowego roku 2000, w Pszczynie odbyły się Międzynarodowy Festiwal Muzyki Myśliwskiej, a także pierwsze w kraju sympozjum na ten temat. Przedstawiciele Polski, Niemiec, Austrii i Czech wygłosili 11 referatów o historii i stanie obecnym muzyki myśliwskiej w poszczególnych krajach.

Artykuł jest podsumowaniem referatu obrazującego stan tej dziedziny w Polsce na koniec XX wieku.



Gra na rogach myśliwskich jeszcze do niedawna była u nas najbardziej zaniedbanym elementem tradycji łowieckich. W latach powojennych temat ten był poruszany sporadycznie. Chociaż od roku 1955 co kilka lat publikowano nuty niektórych sygnałów, nieliczne rogi myśliwskie stanowiły najczęściej element dekoracji w leśniczówkach czy pokojach myśliwych. Z powodu małego zainteresowania nie powiodły się też zorganizowane próby reaktywowania tej dziedziny, np. podjęte w roku 1968 przez ówczesną WRŁ w Poznaniu.

Dopiero na początku lat 70. rozpoczęto regularną naukę gry sygnałów w technikach leśnych, najpierw w Tucholi, Rogozińcu, Brynku, Warcinie, Białowieży, Miliczu i Lesku, później także w Goraju, Starym Sączu i Biłgoraju. Dzięki temu od początku lat 80. możliwa była organizacja pierwszych Ogólnopolskich Konkursów Sygnalistów Myśliwskich. Początkowo uczestniczyło w nich zwykle 20-30 osób, głównie uczniów średnich szkół leśnych. Konkursy te odbywały się w latach 1982-85 na Kujawach przy okazji Ogólnopolskich Łowów z Sokołami. Od roku 1983 konkursy, przeglądy i festiwale odbywają się nieprzerwanie w Zespole Szkół Leśnych w Tucholi, która do początku lat 90. była centralnym ośrodkiem w tej dziedzinie w kraju. Od 1986 roku tucholskie konkursy przejęły charakter głównej, a często i jedynej tego typu imprezy w kraju. To tam właśnie wielu sygnalistów nawiązywało pierwsze kontakty, przeżywało swoją pierwszą konkursową tremę, wspominaną dzisiaj z sentymentem. Chociaż w ostatnich latach rola Tucholi nieco zmalała, to zasługi w tej dziedzinie dają jej niepodważalne miano kolebki współczesnej sygnalistyki myśliwskiej w Polsce.

Ostatnie dziesięciolecie, a zwłaszcza jego druga połowa, przyniosło największy do tej pory rozwój sygnalistyki myśliwskiej w kraju, na co wpływ miały głównie dwa wydarzenia. Po pierwsze, pojawił się (obecnie szeroko znany) profesjonalny zespół - Capella Zamku Rydzyńskiego, która w roku 1993 została mianowana Reprezentacyjnym Zespołem Muzyki Myśliwskiej PZŁ. Główną jego zasługą było pojawienie się tego rodzaju muzyki w salach koncertowych, filharmoniach czy kościołach. Duże znaczenie ma fakt, iż zespół ten prezentuje szeroki repertuar, dając tym szerszy pogląd na różnorodność i piękno muzyki myśliwskiej.

Drugim i chyba najważniejszym krokiem w rozwoju tej dziedziny było powołanie w roku 1995 Klubu Sygnalistów Myśliwskich PZŁ, dzięki czemu sprawami sygnalistyki zajęto się w sposób zorganizowany. Pierwszym prezesem klubu został Mieczysław Leśniczak - kierownik artystyczny wspomnianego Zespołu Reprezentacyjnego. Obecnie klub liczy ponad 200 członków i ok. 50 kandydatów, a szerzej o jego powstaniu i działalności pisano już na łamach ŁP (nr 8/95 i 6/00).

W ostatnim dziesięcioleciu pojawiło się sporo publikacji na temat sygnałów i muzyki myśliwskiej: artykuły, reportaże, a także nagrania, między innymi pierwsza fachowo przygotowana kaseta „Sygnały myśliwskie" - M. Leśniczaka i M. Strawy. Odbyła się także pierwsza wystawa myśliwskich instrumentów muzycznych w Uzarzewie k. Poznania, a ukoronowaniem było wspomniane na wstępie międzynarodowe sympozjum na ten temat. Sympozjum to oraz Festiwal Muzyki Myśliwskiej - Pszczyna 2000, w którym uczestniczyło w sumie ok. 300 osób, były największym do tej pory wydarzeniem w dziedzinie naszej sygnalistyki.

Obecnie odbywa się corocznie około 10 konkursów, przeglądów i festiwali o charakterze krajowym i regionalnym. Najważniejszym z nich jest organizowany od 1996 r. Ogólnopolski Konkurs Sygnalistów Myśliwskich „O róg Wojskiego". Impreza ta ma rangę mistrzostw Polski w grze na rogu myśliwskim. W celu szerokiego propagowania tej tradycji w kraju, co roku odbywa się ona w innym regionie.

Znane imprezy z tej dziedziny odbywają się regularnie także w Tucholi, Przechlewie, Goraju, Opolu, nad Jeziorem Goczałkowickim, w Leżajsku i Bytowie.
Do tej pory nie stosowano wcześniejszych eliminacji, nawet do mistrzostw Polski, co miało przyciągnąć jak największą liczbę uczestników.

W dziedzinie szkolenia sygnalistów dominują średnie szkoły leśne. Kursy prowadzi też kilka zarządów okręgowych PZŁ, natomiast we własnym zakresie szkolą sygnalistów niektóre nadleśnictwa i koła łowieckie. Organizowane są też seminaria dla kierowników zespołów i jurorów sygnalistyki myśliwskiej, a podczas konkursów często odbywają się warsztaty muzyczne, podczas których jurorzy na bieżąco wskazują najczęściej popełniane błędy, pomagając w doskonaleniu techniki gry.

Podstawowym rodzajem muzyki myśliwskiej w Polsce są znane i stosowane także w innych krajach Europy Środkowej pszczyńskie sygnały myśliwskie - używane zarówno w praktyce polowań, jak i oceniane na konkursach. Oprócz tych sygnałów, dziś o charakterze międzynarodowym, powstają też nowe: „Darz Bór", „Jenot na rozkładzie", „Ryś lub wilk na rozkładzie" czy „Król polowania". Jest też wiele kompozycji o charakterze lokalnym, jednak większość z nich nie została dotąd zweryfikowana i opublikowana. Grane są też myśliwskie marsze, fanfary i pieśni w opracowaniu niemieckiego kompozytora Reinholda Stiefa.

Specyficznym rodzajem muzyki jest „Msza św. Huberta". Chociaż ma u nas krótką tradycję, jednak bywa grana coraz częściej. Utwór ten, napisany na duże rogi par force w tonacji Es i D, w naszych warunkach jest transponowany na małe i duże rogi w tonacji B, co, niestety, nie oddaje głębokiego brzmienia i powagi tego utworu. Ponadto często grane są tylko niektóre z 9 części, a i te bywają zastępowane sygnałami myśliwskimi.

Ogólnie można powiedzieć, iż muzyka myśliwska w Polsce ma zunifikowane brzmienie, jakie dają małe i duże rogi w tonacji B. Bardziej rozbudowane instrumentarium i repertuar posiada wspomniany już Zespół Reprezentacyjny, aczkolwiek puzon czy tuba nie są instrumentami myśliwskimi. Wśród zespołów amatorskich wyraźnie odmienne brzmienie i repertuar prezentuje jedynie Zespół Rogów Francuskich przy Muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Warszawie.

Podstawowymi instrumentami polskich sygnalistów są rogi pszczyńskie (Pless), natomiast większość zespołów ma też duże rogi w tonacji B. W obu przypadkach są to najczęściej instrumenty produkcji niemieckiej, sporadycznie czeskiej. Produkowane w Posce rogi myśliwskie ustępują poprzednim zarówno jakością wykonania, jak i brzmieniem, brak zaś regulowanego stroika wyklucza je z gry zespołowej. Z tych też powodów nasze instrumenty służą głównie początkującym trębaczom. Chociaż obecnie nie ma problemu z zakupem dobrych instrumentów, to w naszych warunkach są one stosunkowo drogie. Dlatego też duża ich część stanowi własność szkół leśnych, zarządów okręgowych PZŁ, kół łowieckich czy nadleśnictw. Biorąc pod uwagę fakt, iż dużą grupę wśród sygnalistów stanowi młodzież, jest to niewątpliwie czynnik hamujący popularyzację gry na rogu.

Dynamiczny rozwój sygnalistyki myśliwskiej, jaki zaznaczył się szczególnie od połowy lat 90., może napawać optymizmem. Jest to zasługa zarówno działalności Klubu Sygnalistów, którego mecenasem jest Polski Związek Łowiecki, jak i inicjatyw niektórych ZO PZŁ, kół łowieckich, nadleśnictw czy osób prywatnych. Prawie dziesięciokrotnie wzrosła liczba sygnalistów startujących w konkursach. Tworzą oni blisko 40 zespołów, z których najlepsze, jak np. Techników Leśnych w Warcinie, Goraju czy Wydziału Leśnego AR w Poznaniu, z powodzeniem startują w konkursach zagranicznych. Muzyka myśliwska coraz częściej rozbrzmiewa nie tylko w kniei czy na imprezach myśliwskich, ale także w salach koncertowych, filharmoniach czy kościołach. Jednak obecną sytuację i stan tej dziedziny najlepiej oddaje powiedzenie pewnego znanego muzyka -„Ładnie... ale nie za bardzo". Istnieje bowiem jeszcze wiele „głuchych" od lat regionów i duża dysproporcja między zachodnią a wschodnią częścią kraju (patrz mapka). Cały czas dominuje wśród sygnalistów środowisko leśników - uczniów i pracowników Służby Leśnej, co nie jest bynajmniej zjawiskiem negatywnym, jednak wskazuje na znacznie mniejsze zainteresowanie tą dziedziną kół łowieckich i szeregowych myśliwych. Ciągle jeszcze koła łowieckie w razie potrzeby wolą nająć sygnalistę czy zespół niż „zainwestować" we własnych członków. W efekcie jeden dobry sygnalista przypada obecnie na ok. 400 myśliwych lub na 10 kół łowieckich. Jeśli odjąć grających na rogach uczniów szkół leśnych oraz dzieci, to okaże się, że zaledwie 1 na 1000 myśliwych potrafi dobrze grać sygnały. W porównaniu np. z niewielką Austrią, gdzie na rogach myśliwskich gra ok. 3 tyś. osób, mamy jeszcze wiele do zrobienia.

Artykuł ten jest jedynie krótkim i ogólnym podsumowaniem obecnego stanu sygnalistyki myśliwskiej w kraju. W następnych należałoby szerzej poruszyć niektóre aspekty zarówno przedstawione tutaj, jak i inne występujące w praktyce i mające wpływ na rozwój tej dziedziny. Głos w dyskusji powinni zabrać nie tylko sygnaliści, ale i osoby działające w dziedzinie tradycji i zwyczajów łowieckich - do czego serdecznie zapraszam.


Henryk Mąka

Wasze komentarze
autor: Piotr Grzywacz
e-mail: plesstuchola@poczta.onet.pl
data: 2002-12-07
Gorąco pozdrawiam kolegę Henryka. Artykuł bardzo dobry i na pewno potrzebny
w tym zbiorze. Dziękuję za zauważenie Tucholi w historii rozwoju
sygnalistyki. Też mogę powiedzieć że sygnalistyka w Polsce się
rozszerza. W moim szkolnym kole w Tucholi spotykam się systematycznie z
trzydziestoma uczniami [w tym 12 dziewcząt]. Moim zdaniem członków klubu
byłoby już więcej, jednak sytuacja finansowa szkół blokuje aktywność
niektórych zespołów. Aktywność to nie tylko należenie do kółka w
szkole, lecz przede wszystkim częsty udział w przeglądach i konkursach. W
Niemczech statystyki wynikają nie z ilości zapisanych do klubu, lecz z
uczestniczących w konkursach. Może warto u nas zastanowić się nad tym ?
Jeżeli podajemy tylko ilość członków klubu to pomijamy ogromną grupę
sygnalistów klasy D i C. Ja wolałbym poznać nie ilość członków klubu
lecz ilość aktywnych sygnalistów w Polsce.
autor: Maryna
e-mail: grozycka@chem.uw.edu.pl
data: 2002-12-10
Dzieki za artykul. Sama niedawno zaczełam grać i pokochałam tę muzykę.
Kolega Henryk zwraca uwagę na barierę finansową w rozwoju sygnalistyki ale
myslę, że najważniejsza jest dobra wola, czy wręcz "dotknięcie"
delikwenta przez urok tej muzyki. Sama jestem jej ofiarą, choć to dopiero
parę miesięcy, ofiarą w sensie dosłownym. Zarząd mojego koła nieźle
się na mnie wściekł za to co robię. I tylko to boli. Natomiast co do
kosztów: jest tyle rzeczy z których można zrezygnować... Znacie
przypowieść o perle? -Kupiec znalazł tę najpiękniejszą więc sprzedał
wszystko co miał i nabył tę jedną upragnioną. Serdeczne Darz Bór,
Maryna (dobrze, że moi koledzy z koła tego nie czytają)
autor: jarek
e-mail: jarek@pl
data: 2004-03-30
gra na rogu jest naprawdę super, fajnie się tego słucha .Gram dopiero od
kilku miesięcy ale mój zapał na pewno pozwoli mi być wytrwalym i pozwoli
opanować coraz rzadsze fałsze.
autor: łukasz
e-mail: lukas@pl
data: 2004-03-30
ja uczę się grać od kilku m-cy robię postępy i uczę się coraz to nowych
sygnałow moim nauczycielem jest uczen pana GRZYWACZA a więc to mówi samo za
siebie.narazie gram jeszcze na hejnałowce ale juz wkrótce kupie sobie
wymarzoną sygnałówkę
Tu możesz dodać swój komentarz:


Autor:
e-mail:
Ochrona antyspamowa.
Wypełnienie poniższego pola jest konieczne, aby komentarz znalazł się w bazie

Wpisz słownie liczbę 5:
Czas wykonania: 0.031 sekund