W krainie św. Huberta
autor:
Robert Kamieniarz
data powstania: 2000-11-01
Łowiec Polski nr 11/2000 oraz 12/2000
CZĘŚĆ 1
Ardeny - górzysta kraina lasów i łąk, ostoja jeleni i ostatnich w Belgii cietrzewi, jest zarazem kolebką kultu patrona myśliwych. Tam bowiem zapalony myśliwy Hubert oddawał się łowom, nie odpuszczając zwierzynie nawet w dni święte. Tam też, w głębokiej kniei, ujrzał jelenia z krzyżem jaśniejącym między tykami wspaniałego wieńca i usłyszał ostrzeżenie z zaświatów: Hubercie ! Hubercie ! Czemu niepokoisz zwierzęta w dzień święty, a zapominasz o zbawieniu duszy ? Spotkanie to spowodowało przełom w życiu. Hubert udaje się do biskupa Lamberta, ordynariusza diecezji Maastricht-Tongeren-Liége, gdzie przechodzi metamorfozę duchową i zdobywa wykształcenie kanoniczne. Po męczeńskiej śmierci Lamberta, papież Sergiusz I wyznacza Huberta na jego następcę. Jako ordynariusz tej na wpół pogańskiej diecezji, zyskuje Hubert miano Apostoła Ardenów.
W Liége, pierwszym miejscu pochówku biskupa Huberta, postać patrona myśliwych, spotykamy w samej katedrze. Obraz wyobrażający św. Huberta sąsiaduje tam z wizerunkiem św. Lamberta - jego poprzednika i nauczyciela. Patron myśliwych trzyma w rękach stułę, której nici, wszywane w skórę czoła, leczyć miały chorych na wściekliznę. U stóp Świętego stoi legendarny jeleń z krzyżem między tykami, a nad głową umieszczono tarczę herbową z myśliwskim rogiem. Róg pojawia się także w rękach biskupa Huberta, którego marmurowa figura wspiera kazalnicę.
Monumentalną rzeźbę św. Huberta z jeleniem u boku spotykamy także w kościele pod wezwaniem św. Jakuba, a w jej sąsiedztwie znajdujemy scenę w metalu, która wyobraża spotkanie Huberta z jeleniem. Trafiamy tam także na akcent polski - tablicę ufundowaną z okazji wizyty Jana Pawła II w Liége, upamiętniającą założenie opactwa benedyktynów w Lubinie na ziemi wielkopolskiej.
Głównym celem wędrówki śladami patrona myśliwych jest jednak Saint-Hubert, niewielkie miasto leżące 80 km na południe od Liége, do którego w roku 825 przewieziono ciało Apostoła Ardenów. Bazylika pod wezwaniem Św. Huberta, którą znajdujemy w centrum tego uroczego miasteczka, jest jednym z najbardziej okazałych obiektów sakralnych Belgii (95 m długości, ponad 30 m szerokości, 25 m wysokości w głównej nawy oraz 60 metrowe wieże). Mimo wielu dziejowych kataklizmów - pożarów i najazdów, mozolnie odbudowywana, dotrwała do Wielkiego Milenium i została Kościołem Jubileuszowym.
Ołtarz patrona myśliwych, pochodzący z roku 1640, znajduje się w prawej nawie. Centralną jego część zajmuje obraz przedstawiający konsekrację Huberta na biskupa, natomiast zwieńczenie stanowi monumentalna rzeźba Świętego, tradycyjnie z jeleniem u boku. W tabernakulum umieszczono skrzynię z relikwiami - dar diecezji Liége z roku 1873, a w niej stułę św. Huberta - słynącą cudownymi uzdrowieniami.
W lewej nawie umieszczono natomiast sarkofag - symboliczny grób biskupa Huberta, ufundowany w roku 1847 przez króla Belgii Leopolda I. Aktualne miejsca złożenia szczątków patrona myśliwych nie jest bowiem znane, gdyż ciało jego było wielokrotnie przenoszone w obawie przed grabieżą w trakcie napadów nękających tutejszy klasztor. Wszystkie przekazy wskazują jednak, iż nadal znajdują się one w Saint-Hubert, które z tego powodu nazywane jest miastem grobu św. Huberta.
CZĘŚĆ 2
Naprzeciw bazyliki w Saint-Hubert usytuowano muzeum przybliżające gościom tego miasteczka, legendę o patronie myśliwych oraz historię myśliwskiego rogu - trompe de chasse.
Na parterze, w atmosferę epoki Merowingów wprowadza zwiedzających średniowieczna muzyka. Pierwsza scena z życia Huberta przedstawia kilkunastoletniego młodzieńca, który odpiera atak niedźwiedzia, ratując swojego ojca. Dalej sceny z hucznych biesiad i polowań, przygotowane z wykorzystaniem figur ludzi i zwierząt, wykonanych z zachowaniem naturalnych wymiarów. I wreszcie, na końcu ciemnego korytarza, pojawia się scena obrazująca przełom w życiu obecnego patrona myśliwych - spotkanie z białym jeleniem. Nastrój chwili podkreśla muzyka myśliwskich rogów.
To jednak nie koniec. Kolejne sceny prezentują okres nawrócenia się Huberta, a także moment powierzenia mu godności biskupa. Wędrówkę kończymy w sali pełnej lamentujących postaci - to chorzy szukający ratunku u grobu Świętego, którego czczono jako patrona lunatyków i chorych na epilepsję. Zasłynął jednak przede wszystkim uzdrowieniami dotkniętych wścieklizną. Szczególną moc miała stuła biskupa Huberta. Wszczepienie w skórę chorego, skrawka nitki z niej pochodzącego, ratowało życie osób zarażonych tą śmiertelną chorobą. Co warto odnotować, mimo „eksploatacji terapeutycznej”, przez wieki stuła zachowała swoją pierwotną długość.
Na piętrze muzeum głośno rozbrzmiewa muzyka myśliwska, zapraszając do zapoznania się z historią dużych, metalowych rogów, używanych w polowaniach konnych tzw. par force. W temat wprowadza zwiedzających niedługi, doskonale przygotowany film. Uczestnicząc w projekcji, poznajemy historyczne zabytki związane z kulturą łowiecką, a zwłaszcza z grą na rogu, towarzyszymy procesowi powstawania tego instrumentu, a na zakończenie „uczestniczymy” w polowaniu - począwszy od przygotowania psiarni, po finał gonitwy za zwierzem. Pasja uczestników łowów jest tak duża, że gdy na drodze pogoni staje rzeczka pokryta już warstewką lodu, dojeżdżacz zeskakuje z konia, wchodzi do wody i harapem kruszy lód. W ten sposób tworzy korytarz, w który rzucają się najodważniejsze psy, poszerzając tym samym drogę dla następnych. Aż wreszcie rogi ogłaszają finał - psy osaczyły zwierza.
Po takim wprowadzeniu, przechodzimy do sali z eksponatami. W gablotach zgromadzono najstarsze instrumenty - protoplastów metalowego rogu myśliwskiego, natomiast jedną ze ścian „udekorowano” bogatą kolekcją instrumentów używanych obecnie. Obok nich zaprezentowano stroje uczestników łowów par force w rozległych kniejach Ardenów, akcesoria myśliwskie oraz trofea z gonitw. Natomiast w jednym z narożników ustawiono warsztat rzemieślnika zajmującego się wyrobem instrumentów.
Saint-Hubert to jednak nie tylko bazylika i muzeum, to miasteczko, gdzie myśliwskie akcenty znajdujemy co krok. Olbrzymi jeleń z krzyżem między tykami ustawiony został na balkonie myśliwskiego hotelu. Nazwę Hubert nosi miejscowa apteka. Historyczne postacie z miniaturami myśliwskich rogów zapraszają nawet do zakupu szynki i salami u miejscowego rzeźnika. Na odwiedzających czekają ponadto myśliwskie potrawy w miejscowych lokalach, piwo Saint-Hubert oraz park dzikich zwierząt - zlokalizowany na obrzeżu miasta.
Wasze komentarze
Trzy dni temu wróciłem z St Hubert i wrażenie z miejca, które przecież
dla nas myśliwych jest wielkim symbolem pozostanie na zawsze w mojej
pamięci. Spotanie ze Św. Hubertem było dla mnie tym bardziej doniosłe, że
miałem okazję w przepięknej akustyce bazyliki zagrać "Hubertusmarsch" i
polskie "Barz Bór". Pozdrawiam wszystkich którym kult św.Huberta nie jest
obcy i zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Naprawdę warto poświęcić
nawet kosztem rezygnacji z innych przyjemności kilka złotówek aby dotrzeć
do tego miejsca.