Powrót do nowej wersji serwisu powrót na stronę główną
Pan Józef wskazał Cenkiera

autor: Piotr Grzywacz
data powstania: 2002-11-14
Ze wzruszeniem wspominam zmarłego przed dwunastu laty w Toruniu, seniora myśliwych, wielkiego hodowcę, krasomówcę i przyjaciela Józefa Wysockiego. W wieku 82 lat u schyłku swojego pracowitego życia, zechciał przy włączonym magnetofonie powiedzieć mi o sprawach, które Jego zdaniem mogły pomóc mi w poznawaniu historii sygnałów myśliwskich. O moich zainteresowaniach wiedział od dawna, zawsze uważał mnie za specjalistę od tych zagadnień. Poznaliśmy się w połowie lat 70 - tych podczas Hubertusa organizowanego przez pana Zygmunta Kwiatkowskiego w podgolubskim Sokołowie. Nasze występy z rogami myśliwskimi były dla Niego ważną sprawą. Uważał, że wnosimy do ceremoniału najpiękniejsze tradycje polskiego łowiectwa. To było jak lekarstwo na tamte czasy. Lubiłem odwiedzać pana Józefa w Jego mieszkaniu w Toruniu. Raz nawet zdarzyło mi się tamże nocować. Zawsze prowadziliśmy długie rozmowy o różnych sprawach łowieckich. Podziwiałem mistrzostwo mowy gospodarza. Pracował w grupie toruńskich przewodników i dał się poznać na zamku jako najlepszy turystyczny krasomówca. W pokoju pełnym różnych trofeów i pamiątek łowieckich czułem się jak w muzeum. Kiedy dotarłem do piątej klasy, pan Józef był moim głównym doradcą podczas pisania pracy maturalnej na temat tradycji łowieckich.

Kiedy senior zaczął chorować, do Torunia pojechałem z magnetofonem. Jedną z ostatnich rozmów utrwaliłem na taśmie:

Józef Wysocki - wspominam, kiedy pracowałem w lasach państwowych jako leśniczy do spraw łowieckich. Byłem kilkakrotnie zapraszany przez Ministerstwo na szkolenia w Warszawie. Przy tej okazji był zawsze Cenkier, jako spec od tradycji myśliwskich i z doskonale opanowanym posługiwaniem się rogiem.

Autor - jak doszło do tego, że w latach powojennych były próby odrestaurowania sygnałów myśliwskich w Polsce a jednak do lat 80 - tych to wszystko upadło ?

Józef Wysocki - nie każdy pasjonowany myśliwy może w jednakowym stopniu opanować grę na rogu. Jest to jednak specjalność. Początkowo myślano że jest to łatwe, trzeba jednak bardzo dużo...... dużo ćwiczyć, żeby dojść do pewnej wprawy.

Autor - Kim był Cenkier , proszę o Nim opowiedzieć.

Józef Wysocki - Cenkier polował, znał się na pewno z Janem Łukowiczem z Chojnic - znanym działaczem łowieckim woj. pomorskiego przed wojną. Był osobą atrakcyjną, bardzo sympatyczny, kolosalna żywotność u Niego. Świetnie strzelał, polował dużo, ratował żubry które były zagrożone na Śląsku. Łowiectwo postawił na nogi. Po wojnie zaczął interesować się odnowieniem łowiectwa na Śląsku według dobrych tradycji. Był ogromnie aktywny, prowadził kurs w Warszawie. W czasie zaborów pracował w personelu łowiecko - leśnym w rejonie pszczyńskim. Każdy leśnik w Niemczech był kształcony i musiał być myśliwym. Łowiectwo stanowiło ważny dodatek ale pożądany. Nie lubiano leśników, którzy nie interesowali się łowiectwem. Poza tym, oni kładli większy nacisk na zadęcie w róg niż łowy. U nas raczej się polowało według takich czy innych prawideł sztuki myśliwskiej, ale nie było tego zwyczaju trąbienia. Była to oprawa elegancka i należała do rzadkości ".

Stanisław Cenkier ur. się w roku 1891 w Zakrzewie w Wielkopolsce. Zmarł w roku 1978 w Mikołowie. Najlepsze młode lata spędził w warunkach pruskich zaborów na Śląsku. W swojej książce „ Ze wspomnień starego leśnika ” [Wydawnictwo „ Śląsk ”, Katowice, 1977] szczegółowo opisuje znaczenie sygnałów myśliwskich w Prusach na początku XX wieku. Oto cytaty z lat 1909 – 1913. „ Uprzedzając przymusowy pobór do innej formacji, zgłosiłem się jako ochotnik do gwardii strzelców w Poczdamie, jako jednostki podówczas najodpowiedniejszej, bo składającej się w 95 procentach z leśników. W formacji tej umożliwiano adeptom mniej kosztowne dalsze kształcenie się z zakresu łowiectwa. Wykorzystywano praktyczne zajęcia w podberlińskiej administracji lasów państwowych, naukę w branżowych ośrodkach szkoleniowych, a nawet wycieczki i wykłady na Akademii Leśnej w Eberszwalde w rejonie Berlina. Specjalizujących się w zakresie łowiectwa szkolono bardzo intensywnie w kierunku opanowania sygnałów myśliwskich. Jako pobierajacy lekcje muzyki od 10 do 13 roku życia, z łatwością posiadłem biegłość w sztuce gry na trąbce myśliwskiej. Przyczyniło się to do wciągnięcia mnie na listę współprowadzących polowania dworskie.

Polowania te, w których często brał udział Wilhelm II, organizowane bywały z wyjątkową pompą przez nadwornego łowczego von Heinzego. Wymagał on wtedy obecności 10 do 12 współprowadzących z trąbkami myśliwskimi. Jedno z nich odbyło się w Wildparku pod Berlinem. Pamiętam każdy szczegół tego polowania: gdy naganka dochodzi na odległość 120 metrów od linii myśliwych, nadworny łowczy wydaje trąbką szereg rozkazów, które w dalszej kolejności podejmują i przekazują dalej swoimi trąbkami wszyscy współprowadzący polowanie. Gdy dochodziłem z naganką na 80 metrów od linii myśliwych, nagle wyfrunęła tuż przede mną słonka. Jeden z myśliwych strzelił celnie, słonka spadła. Stanąłem w miejscu i odtrąbiłem słonkę salutując następnie z ręką przy kapeluszu. Działałem zgodnie z przepisami. Ścisły bowiem instruktaż przewidywał, że każdy współprowadzący polowanie, jeśli był świadkiem trafienia przez myśliwego rzadko występującej słonki lub lisa, miał obowiązek odtrąbienia upolowanej zwierzyny. Sygnał taki podejmowali wszyscy współprowadzący polowanie. Ponieważ myśliwi orientowali się dobrze w sygnałach łowieckich, otrąbienie budziło żywą ciekawość. Dopytywano się od razu – kto strzelił słonkę ? Po ostatnim pędzeniu zwierzyny ułożono pokot, odtrąbiono zbiorowo sygnały przysługujące odstrzelonej zwierzynie, wreszcie dano sygnał zakończenia polowania ”. Właśnie umiejętność w posługiwaniu się zadecydowała o podjęciu pracy przez Stanisława Cenkiera na Górnym Śląsku w dobrach księcia Donnersmarcka. Tu autor pisze: [cytat] „ W okresie od 15 września do 5 października wstrzymywano zupełnie terenową pracę w gospodarce leśnej, między innymi wywóz drewna i wszelkich produktów, wprowadzono rygorystyczny zakaz zbierania grzybów i owoców, Cały personel leśny zajęty był w tym okresie dyskretną obserwacją i kontrolą ruchu jeleni byków łownych. Z chwilą rozpoczęcia polowań, codziennie w godzinach południowych bronowano piaszczyste drogi śródleśne i niektóre linie oddziałowe, dla umożliwienia ewidencji ruchów jeleni za pomocą obserwacji tropów i ustalenia tzw. Ostoi. Codziennie o godz. 10.00 odbywał się rozkład jeleni odstrzelonych w dzień poprzedni na podjazdach popołudniowych lub porannych tego samego dnia. Uczestniczyli w tej ceremonii wszyscy myśliwi i cały personel nadleśnictwa. Następnie był czas na otrąbienie rozkładu i składanie wzajemnych gratulacji. Poszukiwanie postrzelonej zwierzyny odbywało się przy pomocy psów posokowców hanowerskich i zorganizowanej naganki, z prawem dostrzelenia trafionej sztuki przez personel nadleśnictwa. W poszukiwaniu brał obowiązkowo wraz ze swym przewodnikiem myśliwy, który jelenia postrzelił. Zranienie jelenia uznawano za odstrzał dokonany. Jego autor nie miał już prawa zapolowania na drugiego jelenia. Mógł natomiast bez strzelby towarzyszyć innemu myśliwenu. W wątpliwych wypadkach Donnersmarck zastrzegał sobie prawo ostatecznej decyzji ”. Czytając dalej interesujące opowiadanie starego leśnika dowiadujemy się też o obrzędach polowania indywidualnego. „ Pułkownik podszedł do jelenia, klęcząc objął dłońmi łodygi, jedną i drugą powyżej nadocznicy, to znów poniżej korony. Wpatrywał się przy tym z wyraźnym przejęciem w wieniec z jednej, to znów z drugiej strony. Zgodnie z łowieckim zwyczajem podszedł do kępy świerczyny, uciąłem dwie gałęzie i jedną z nich złożyłem na jeleniej komorze, w miejscu wlotu kuli. Drugi złom świerczyny, po lekkim zanurzeniu w farbie jelenia wręczyłem przepisowo na kordelasie uszczęśliwionemu myśliwemu. Pułkownik zdjął swój myśliwski kapelusz i odebrał symboliczny złom jako wyraz gratulacji. Stanąłem znowu przy wspaniałym trofeum i na trąbce – kniejówce odegrałem śmierć jelenia. Pułkownik wysłuchał hejnału z odkrytą głową i w głębokiej zadumie aż do chwili, gdy ostatnie echo ucichło w głębokim lesie ”.

Wasze komentarze
autor: Andrzej Cenkier
e-mail: kancler@poczta.fm
data: 2004-01-21
Nazywam sie Andrzej Cenkier i szukam korzeni mojej rodzinny. czy moge sie
dowiedziec czy korzenie p. Stanisława siegaja rejonów Beskidu
Niskiego.(Gorlice).
autor: IC
e-mail: izacen@wp.pl
data: 2004-02-11
Witam mam na imie Iza Cenkierjest to muj pra dziadek.A kim pan jest?
autor: MC
e-mail: mmm90@wp.pl
data: 2004-02-11
Ja nazywam się Maciej Cenkier
autor: Marzena
e-mail: marzenia4@wp.pl
data: 2004-02-22
Skoro tak wszyscy ładnie się przedstawiają to ja też to zrobię, nazywam
się Marzena Cenkier, a Stanisław to mój pradziadek:) Poza tym zaniedługo
ukaże się nowy artykuł o nim i jego życiu, tyle że w naszej Mikołowskiej
gazecie:) Pozdrawiam wszystkich spokrewnionych i nie tylko:)
autor: karol Skrabania
e-mail:
data: 2004-02-25
Moi drodzy niestety dzisiaj takich myśliwych już nie spotyka się często.
Miałem tą przyjemność,że znałem śp.Wita Cenkiera syna Pana Stanisława
Cenkiera który przez wiele lat był instruktorem łowieckim w WRŁ
wKatowicach wiwle mi opowiadał o swoim ojcu...warto jednak przeczytać
książkę Darz-Bór.
autor: JMC
e-mail: onemhz@wp.pl
data: 2004-03-28
Witam, nazywam sie Julian Cenkier, pochodze z Bydgoszczy, i w zasadzie nie
wiem czy p.Stanislaw byl moim krewnym. Wydaje sie ze p.Andrzejem rozmawialem
kiedys. Pozdrawiam.
autor: Iza Cenkier-Szczecin
e-mail: izacen@wp.pl
data: 2005-04-19
witam 
Miło że ktoś się jeszcze interesuje  taką tematyką,ostatnio
p.Andrzeju nie mozna było cos wejsć na pana stronke,jezeli ma pan ochotę to
moge panu tez coś udostepnić,pozdrawiam pana i dobrze ze jeszcze jest ktoś
kto się interesują tą tematyką
autor: Andrzej
e-mail: kancler@poczta.fm
data: 2005-08-24
Witam Pania Izabele. Jesli dysponuje Pani materialami odnosnie korzeni
rodzinny Cenkier, i jesli jest to mozliwe z Pani strony to bardzo bym o
udostepnienie tych materialow.Pozdrawiam
autor: IzaC
e-mail: izacen@wp.pl
data: 2006-04-29
P.Andrzeju proszę o kontakt na e-mail izacen@wp.pl
autor: Artur Szuba
e-mail: artur_szuba@interia.pl
data: 2006-09-27
witam wszystkich serdecznie. bardzo proszę o kontakt wszystkie osoby, które
są potomkami p. Stanisława Cenkiera.
autor: Piotr A.Jeleń
e-mail: piotrrek4@vp.pl
data: 2010-02-20
Polecam :\"Ze wspomnień starego leśnika\" - Stanisław Cenkier, a także
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/80_lat_restytucji_zubra_w_naszym_kraju_1077
62.html
Tu możesz dodać swój komentarz:


Autor:
e-mail:
Ochrona antyspamowa.
Wypełnienie poniższego pola jest konieczne, aby komentarz znalazł się w bazie

Wpisz słownie liczbę 5:
Czas wykonania: 0.060 sekund