Głos Lasu 8/2007
Łowiectwo na niepogodę
Jak mawiają myśliwi – na polowanie pogoda może być albo dobra, albo bardzo dobra. Kiedy odbywał się II Węgorzewski Festiwal Kultury Łowieckiej pogoda była... dobra. A działa się rzecz w dniach 7 i 8 lipca, w Węgorzewie oczywiście. Był to dopiero drugi taki festiwal, który zorganizowano nad Jeziorem Mamry, ale jakże bogaty!
Sobotni poranek rozpoczął się – oprócz tego że deszczem – I Turniejem Mazurskim w Strzelaninach Myśliwskich, na strzelnicy w Giżycku. Na starcie stanęło blisko 30 zawodników, którzy próbowali swych sił w konkurencjach śrutowych (oś, krąg, przeloty, zając) i kulowych (dzik i rogacz). Sędzią głównym był kol. Krzysztof Konieczka.
Jednocześnie w węgorzewskim Muzeum Kultury Ludowej, w szranki stanęli sygnaliści. Też było głośno, jednak może nieco milej dla ucha. Indywidualnie wystartowało 27 sygnalistów, grających sygnały od tych najprostszych (jak Apel na łowy czy Stój) aż do mistrzowskich – w tym konkursie należało zagrać jeden z najtrudniejszych zestawów: Powitanie, Żubr na rozkładzie i Lis na rozkładzie. W skład grona sędziowskiego weszły osoby tak znamienite jak Piotr Grzywacz z Technikum Leśnego w Tucholi i Andrzej Niedźwiedź z Nadleśnictwa Browsk, obaj doskonale znani braci trębaczy myśliwskich.
W sercu miasta, na Placu Wolności, też nie było pusto, bo w ramach Kiermaszu Zdrowej Żywności i Artykułów Łowieckich można było nabyć pachnący chleb, chrupiące sękacze prosto z Mariampola, świeżutki ser z sezamem, kminkiem, rodzynkami i Bóg wie czym tam jeszcze, i przy tej okazji kupić książkę kucharską naszego największego specjalisty od potraw myśliwskich – Grzegorza Russaka wraz z jego osobistą dedykacją.
W końcu wybiło południe – utworem Powitanie czterdziestu sygnalistów wszem i wobec oznajmiło oficjalne rozpoczęcie II Węgorzewskiego Festiwalu Kultury Łowieckiej. Jak na zamówienie – deszcz przestał padać. W ramach otwarcia Festiwalu przepiękną gawędę o początkach i teraźniejszości łowiectwa w Polsce i o – a jakże – kuchni myśliwskiej i potrawach regionalnych wygłosił Grzegorz Russak.
Od tej pory wszystko miało miejsce już w Muszli Koncertowej na Placu Wolności – pierwsze dwie godziny popołudnia zagospodarowały (dosłownie) trzy lokalne koła łowieckie, których przedstawiciele walczyli w konkursie na najpiękniejszą zwyżkę myśliwską. Budowa takiego urządzenia zajęła trzyosobowym drużynom niecałe dwie godziny. To mało, a dodam jeszcze, że wszystkie prace wykonywano za pomocą narzędzi ręcznych – czyli bez pilarki! Obyło się bez strat własnych i kiedy zwyżki już spokojnie i stabilnie stały (co miało kapitalne znaczenie owego wietrznego dnia), na scenie ukazały się zespoły sygnalistów prezentujące swe umiejętności w ramach Konkursu Sygnalistów Myśliwskich Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. W sumie zespołów było 9, i z bliska (ZSM Nadleśnictwa Strzałowo) i z daleka (ZSM Koła Łowieckiego „Podlasiak” aż z okolic Nadleśnictwa Nurzec). Na rogach pszczyńskich grano nie tylko sygnały łowieckie ale i muzykę myśliwską. I w jednym i w drugim bezkonkurencyjny okazał się Zespół Sygnalistów Myśliwskich „Bielik” z Nadleśnictwa Spychowo. Ciekawym akcentem był występ duetu z Nadleśnictwa Augustów, w czasie którego trębacze zagrali na trąbce i barytonie takie utwory jak np. Chór Myśliwych z opery Wolny Strzelec K. M. von Webera czy Marsz Spalski.
I znowu zaczęło padać... A na scenie pojawili się najwięksi sprzymierzeńcy łowców – psy myśliwskie. Można było zobaczyć kilkanaście ras, bo i jamniki, i posokowce, i wyżły, i teriery, nawet łajkę! I wszystkie te pieski są stąd – użytkują je lokalni myśliwi, świadomi jak wielką rolę w polowaniu odegrać może nasz czworonożny przyjaciel. Każda prezentowana rasa była szczegółowo omawiana przez kol. Andrzeja Przeborowskiego, przewodniczącego Komisji Kynologicznej ORŁ w Suwałkach.
Dzień miał się już ku końcowi, chwila gali na rozdanie nagród w porannym konkursie strzelectwa myśliwskiego. W klasie powszechnej zwyciężył Władysław Krawiec, a w klasie mistrzowskiej najwyższą liczbę punktów (445/500) zgromadził Jan Zalewski.
I nareszcie to na co wszyscy czekali – biesiada. Grochówka, smalec, bigos taki i taki, pieczone dziki na różne sposoby, sarnina, kiełbasy, piwa, miodówki, śliwowice, nalewki przednie i wszelakie inne specyjały – palce lizać! Deszcz też jakby osłabł, ludzi przybyło, śpiewy i tańce się zaczęły. I wszyscy, którzy do tej pory nos spuszczali na kwintę, nagle poweseleli. Cuda po prostu! Zabawie nie było końca, świtać nagle zaczęło, krótki sen i pobudka!
W niedzielę rano Msza Hubertowska, koniecznie w oprawie rogów myśliwskich. Wspaniale zaprezentował się tu Reprezentacyjny Zespół Sygnalistów Myśliwskich Węgorzewskich Kół Łowieckich „Mazury” pod kierownictwem kol. Krzysztofa Bielaszki. Czterech młodych sygnalistów wspartych przez zespół z Tucholi wykonało pełną i profesjonalną oprawę muzyczną mszy. A potem chwila zamętu, przeniesienie się z biurem organizacyjnym na scenę, i rozdanie nagród w Konkursie Sygnalistów Myśliwskich Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Indywidualnie, w klasie mistrzowskiej wygrał Karol Kroskowski (z Zespołu Szkół Leśnych i Agrotechnicznych w Tucholi). Zwycięzcą w kategorii zespołów, tak jak się wszyscy spodziewali, został spychowski „Bielik”. Piękny koncert galowy w wykonaniu laureatów był jednocześnie ostatnim punktem imprezy. W samo południe organizatorzy oficjalnie zakończyli Festiwal. I wyszło słońce.
To, że tak bogaty program, uzupełniony konkursem na najsmaczniejszą potrawę regionalną i wystawą „Las dawniej i dziś”, został zrealizowany w stu procentach, pomimo obfitych opadów deszczu, przy huraganowym momentami wietrze, w warunkach, w jakich niejeden organizator dawno by przerwał imprezę, jest zasługą węgorzewskich myśliwych. To lokalne koła łowieckie: Mazury, Cyranka i Żbik oraz Muzeum Kultury Ludowej poniosły pełen ciężar organizacyjny. I mam nadzieję, że Święty Hubert, widząc poświęcenie tych ludzi w tym roku, na przyszły raz zagwarantuje nam piękną, słoneczną, letnią pogodę. Do zobaczenia!
mgr inż. Tomasz Gałęzia
Nadleśnictwo Augustów
Doskonaly, zywy opis wydarzenia kulturalnego, jakich powinno byc w naszym
kraju wiecej. Kazda gmina ma praktycznie cos do zaoferowania swoim mieszkancom
i zmobilizowanie ludzi zeby wyszli z domu, przestali ogladac telewizje i
zobaczyli ile magii jest w muzyce. Tomku, trzymac tak, promowac kulture,
mysliwska i nie tylko, dbac o psy, uczyc ludzi milosci do przyrody. Gratuluje
i sciskam serdeczne